Witam w kolejnej cześci wpisów na temat komunikacji. Dziś
zajmiemy się pociągami. Właściwie nie wiem dlaczego tak późno- to powinna być
pierwsza część cyklu.
Jak niektórzy wiedzą, że do Krakowa muszę dojeżdżać,
podobnie jak 150 tysięcy studentów. Niby nasz wybór- true.
Właśnie jadę do domu
i siedzę w pociągu, i będę siedział jeszcze przez około dwie godziny- staram
się zabić czas. Każdy student z Rzeszowa wie linia Kraków- Rzeszów czy Rzeszów-
Katowice to najbardziej chujowe linie. Są tak chujowe, ze nawet jak pociąg jedzie bez żadnych opóźnień to i tak
się zatrzymuje, dajmy na to w Bochni na 20 minut bo przypadkiem byłby za
szybko. A jak ja jeżdżę to zawsze się kurwa coś stanie; a tu ktoś rzuci się pod
pociąg a tu się coś zjebie, ciekawe co dziś mnie spotka.
Pociągi zwykle są za krótkie a ludzi jest za dużo. Miejsca w
przedziale jest tyle, że pisząc na laptopie wbijam łokieć kolesiowi siedzącemu
koło mnie- tragedia. Siedzę tylko i wyłącznie dlatego, że pojechałem w sobotę
bo w piątek trzeba się zesrać żeby sobie usiąść, serio- kibel to jedyne miejsce
gdzie można usiąść o ile już kogoś tam nie ma. Zawsze jak jadę to krew mnie
zalewa. Jeszcze wczoraj zapiłem mordę i mnie suszy, oczywiście nie wziąłem
wody.
Do tego dochodzi
jeszcze temperatura bo albo jest zimno jak skurwysyn, albo gorąco jak w piekle.
Zimą okna nie otworzysz, w lecie też nie bo trafi się jakaś stara torba w
przedziale i powie: ‘ och młody
człowieku mógłbyś zamknąć okno’. Kurwa zawsze, albo zakonnica- zawsze są w
pociągach… gdzie te pizdy jeżdżą. Na bank liczą, że ktoś je zdupczy albo, że
umrą i pójdą do nieba.
Jadąc pociągiem można prowadzić statystyki: zawsze trafi się
zakonnica-no nie ma chuja jeżeli ci się nie trafi, to nie rozglądałeś się. W przedziale trafią się dwie pizdy, które non
stop coś pierdolą. Stara torba, która siedzi przy oknie i pilnuje żebyś go
czasem nie otworzył. Dziś dostałem jeszcze dwa bonusy czyli dziadka z psem i
kolesia, który wygląda jakby mi coś
zapierdolił tylko jeszcze nie wiem co. …I bez jaj 120 kilometrów w trzy
godziny. Jeszcze jakby były jakieś widoki dobre a nie ogromna puszka coli pod
Brzeskiem-jedyna kurwa atrakcja. Swoją drogą ciekawe czego zapomniałem.