niedziela, 20 listopada 2011

Matematyczny wierszyk

 INWOKACJA MATEMATYCZNA

Matematyko ty kurwo psychiczna,
Jesteś pojebana, jesteś nielogiczna,
A twe funkcje i ciągi nieskończone,
Skaczą mi do oczu jak popierdolone,
Liczba E sen mi zabiera,
Nie zdam kolokwium to odpowiedz szczera.

Miej litość dla mnie szeregu liczbowy,
Bądź łatwy i miły, nie bądźże chujowy,
Twierdzenia, reguły i wszystkie prawa,
Wchodźcie mi łatwo jak wódka i strawa.

Po pracy i znoju powiedzieć mi trzeba:
‘Że natchnienie musi być zesłane z nieba’,
Przebłagalną modlitwę ku tobie kieruje,
Bo choć cię nie rozumiem, to jednak szanuje.

niedziela, 13 listopada 2011

Autobusy i Tramwaje I

   Dawno mnie nie było ale żyje. Wszystko to przez drobne problemy z Gmailem, mam trzy konta i mojemu laptopowi odpierdala kiedy chce się zalogować na inne... dlatego też nie loguje się z niego na to konto, tylko robię to z domowego komputera. Dobra koniec pierdolenia...
   Poranna pora tramwaj numer 18. Wybieram ten tramwaj, gdyż autobusy jadące ode mnie na uczelnie wyglądają jak puszka śledzi, a w tramwaju człowiek usiądzie, a możne nawet się zdrzemnie (bo jedzie 25 minut) to i nocy kawałek nieprzespanej odeśpi. Kiedy tak jadę błogo niemalże z pętli łagiewnickiej na uczelnie, to przy moście grunwaldzkim zwykle pogrążony już jestem w słodziutkim śnie. Tego dnia było podobnie i nic nie zwiastowało, że coś mnie wkurwi na dzień cały. Wtedy wsiadła ona... zmora mojej jazdy. Zajęła miejsce na przeciwko mnie trącając moją nogę i wyciągając mnie brutalnie z krainy marzeń sennych... No to chuj już strzelił moje spanie.
   Załączyłem muzykę i wpatruje się w wawel. Ale coś kurwa nie daje mi spokoju. Czuje na sobie ciężki wzrok nieznajomej mi  osoby. Myślę sobie: MOCHER stoi nade mną i lumpi, czeka aż ustąpię miejsca, wisi nad moją głową jak topór kata... dlatego zawsze śpię albo udaje, że śpię w środkach komunikacji miejskiej, w innym przypadku one(mochery) tak patrzą na ciebie, że nawet jakbyś nie chciał wstać to i tak wstaniesz i ustąpisz jej miejsca. A właściwie to gdzie one kurwa tak jadą o siódmej rano... nie wytrzymałem i w końcu rozejrzałem się, lecz nie spostrzegłem żadnej szalejącej osiemdziesiątki. Niestety czekało na mnie coś gorszego...
   Kobieta, która usiadła przede mną rozpoczęła swoje dzieło, niczym studentka ASP, baa niczym Michał Anioł stawiała swoje kreski... pod oczami, kurwa. Jedna kreska i spogląda na mnie. Druga, to samo. Podkład, błyszczyk, tusz, róż za każdym razem spoglądając na mnie. KURWA! Kobieto masz lusterko to w nie patrz. Co ja do chuja jestem jebanym recenzentem twojego ryja. Jakbyś była taka piękna to byś nie jebała tony kosmetyków na ryja (przyznam piękna nie była ale robiła co mogła). I tak właśnie jej NIE powiedziałem. Wysiadłem, wkurwiony na dzień cały, dwa przystanki wcześniej.