środa, 31 października 2012

Zemsta po studencku

Długo się zbierałem, aby zmontować ten filmik.
Cała sytuacja miała miejsce podczas długiego weekendu majowego kiedy to była prowadzona wojna naczyniowa między mną a moim ówczesnym współlokatorem. Polegała ona na tym kto, kogo przeczeka z myciem naczyń. Kto złamie się pierwszy... zawsze łamałem się ja, bo skurwol wracał na prawie każdy weekend a w chlewie żył nie będę to zmywałem... z tego oto powodu wymyśliłem rzeżuchową zemstę.
A wyglądało to mniej-więcej tak:



wtorek, 2 października 2012

Immatrykulacja

Stwierdziłem, że przygotowując się do tego wpisu zrobię coś czego normalnie nie robiłem- przeprowadziłem krótki wywiad środowiskowy. Powiem szczerze, że nie wiele mi on pomógł ale miedzy wypowiedziami najebanych żuli i ekologami zbierającymi butelki na miasteczku studenckim, trafiły mi się prawdziwe perełki.

Osiedle wysokie 19, Kraków
Pierwsze dni października dla młodych, rządnych wiedzy ludzi znane są pod abstrakcyjną nazwą początek roku akademickiego lub początek 'grande melange'- bardziej znajome... do czasu sesji. Miasto gdzie żydów jebie się maczetami (Kraków) jest miastem atrakcyjnym dla świeżego narybku. Po spokojnym wakacyjnym podróżowaniu pociągami i miejską komunikacją, zaczęło się, studenciwa nawałowo zjeżdżają się do Krakowa. I teraz do autobusu wchodzi się z rozbiegu, każda stara łupa w tramwaju dyszy nad tobą jak lokomotywa a w pociągu podroż spędza się w kiblu- nie żebym był jakimś fetyszystą ale tam jest najwięcej miejsca. 

-Zaczął się nowy rok akademicki- powiedziałem.
-Zaczął się kolejny...- odpowiedział mi ktoś mądry.

Dla mnie kolejny, dla niektórych pierwszy, a dla jeszcze innych być może ostatni. W każdym razie ludzi przybywa a autobusów nie. Też przechodziłem przez pierwszy semestr, rok, podróż na uczelnie itp. Wcale nie tak dawno i wiem jak poniektórzy się z tym obnoszą. Myślicie, że nogi Boga złapaliście, że oto przyjęli was do szkoły... Gówno prawda...Więc posłuchajcie młode wilki, starego wilka: studia to głód, pijaństwo i jeszcze raz brak pieniędzy. Obecnie jestem zadłużony na 95 złotych polskich i kumpel wisi mi pieniądze, które odda w alkoholu czego się trochę boję. Nie jestem biednym studentem. Kiedy student jest biedny?
Powiem to z autopsji. Student nie jest biedny kiedy nie ma na bilet, nie. Student też nie jest biedny kiedy nie ma pieniędzy, nie. Student nie jest biedny nawet wtedy kiedy nie ma jedzenia, niee. Biedny student... na prawdę biedny student nie ma papieru toaletowego i biega na darmowy kibel do Tesco albo do maca. Wtedy dopiero student jest biedny. 

-Dlaczego poszliście na studia? 
-Bo praca lepsza.
-Bo miasto dobre.
-Bo rodzice daleko.
-Bo gówno prawda

Odpowiedź jest prosta- młodość, skurwysyny. Jebać kasę jakbyś chciał mieć kasę to byś kurwa poszedł do roboty nie na studia, jak masz bogatych starych to na chuj ci studia, żeby kasę robić? Jakbyś chciał mieć pieniądze to byś nie szedł na studia bo tu tylko bida. Ale każdy za to chce mieć dłuższą młodość. 
Po za tym miło wpaść na uczelnie i popatrzeć na te zjebane ryje, mając za sobą zaliczony semestr i wiedząc, że nie wszyscy mieli tyle szczęścia.